najpierw zabił ukochaną <która przybrała postać swego ojca>, a potem brata i prawdziwy ojciec uratował go, wcześniej zabijając tych, o których zabicie posądzono go
O, widzę że zrozumiałeś film :)
A poważnie to film ma jedną podstawową wadę - dłużyzny. Docierając do sceny z filiżanką miałem już dosyć, chciałem zakończyć oglądanie. Dotrwałem do końca i nie żałuję, ale największym problemem tego filmu jest scenariusz. Jest niepotrzebnie skomplikowany, zawiera w sobie dłużyzny i dziwne pomysły. Gdyby film skrócić o 30 minut to nic byśmy nie stracili a zyskali na dynamice. Te kilka przydługich monologów to gwóźdź do trumny.
Sceny walk są fajne, ale wiadomo - trzeba przymknąć oko na niektóre rzeczy - albo wybieramy widowiskowość albo realizm. Tu mamy to pierwsze i to całkiem fajnie zrealizowane, zwłaszcza pod koniec filmu.
Końcówka zapowiada część drugą i mam nadzieję, że Yen wyciągnie wnioski, od niego wymagam więcej.